Wywiady i inspiracje

Michał Górecki: Work–life balance to podstawa

Portret Michała Góreckiego
fot. Michał Górecki
600wyświetleń
Portret Michała Góreckiego
fot. Michał Górecki

Na dobry biznes nie ma jednej recepty. Są jednak elementy składowe, które podwyższają prawdopodobieństwo sukcesu. To przede wszystkim miłość do tego, co się robi, a także odpowiedni ludzie w zespole. Udowadnia to historia Michała Góreckiego, współwłaściciela sklepu internetowego Koszulkowo.com, który mówi nam o tym, jak utrzymać balans między pracą a życiem prywatnym i w obu dziedzinach cieszyć się powodzeniem.

 
Dlaczego koszulki? Skąd wziął się pomysł na taki biznes?

Mój wspólnik, wchodząc w ten interes, miał w głowie cele czysto biznesowe. Potrzebował jednak kogoś, kto czuje koszulki i będzie do tego podchodził z sercem. Ja byłem właśnie taką osobą. Trudno powiedzieć dlaczego – od zawsze kochałem t-shirty, koszul nie darzyłem aż taką sympatią. Nosiłem je, noszę i będę nosić. Dla mnie to był idealny biznes!

 
Zdradź przykłady haseł na koszulkach, które okazały się strzałem w dziesiątkę oraz tych, które z założenia miały się rozejść, ale okazały się zupełnie nietrafione.

Miałem duże ambicje, niestety rynek w Polsce jest, jaki jest i „masy” lubią wzory, które niekoniecznie mi się podobają. Ale to trochę jak z muzyką – ambitny jazz nie ma tylu zwolenników, co pop czy disco–polo. Tego ostatniego staramy się nie grać. Oprócz tego największym powodzeniem cieszą się koszulki, które coś przekazują, które coś mówią. Bardzo popularna od lat jest „DZIWNE, U MNIE DZIAŁA”, czyli standardowa odpowiedź admina. Dobrze schodzą też koszulki związane z „Grą o Tron” czy autorstwa różnych rysowników, którzy mają swoje społeczności. Nie aż tak dobrze, jakbym chciał, schodzą koszulki artystyczne. Ale cóż, mam nadzieję, że to się będzie zmieniało.

 

Oferta portalu koszulkowo.com
fot. koszulkowo.com

 
Porażka w biznesie to wbrew pozorom źródło bardzo wartościowej wiedzy. Obecnie prowadzisz świetnie prosperującą firmę, powiedz, czy to był Twój pierwszy biznes?

Nie lubię nazywać Koszulkowa moim biznesem, bo nie prowadzę go sam i pewnie nigdy bym nie potrafił. Mamy dość duży podział obowiązków, każdy zajmuje się swoim poletkiem. Ja robię zamieszanie, promocję i ileś spraw związanych z samych sklepem – zajmowanie się wzorami czy produktami. Natomiast samym rozwojem od strony biznesowej czy zarządzaniem finansowym zajmują się inne osoby. I tu tkwi sekret. Kiedyś miałem własną firmę koszulkową, ale właśnie z tego powodu, że nie potrafię wszystkiego, nie dałem rady. Jest wiele elementów tej układanki, które po prostu mi w pojedynkę nie szły.

 
Czy możesz zdradzić, czego nauczyły Cię Twoje wcześniejsze doświadczenia? Co Cię doprowadziło do miejsca, w którym obecnie jesteś?

Robiłem w życiu dużo różnych rzeczy, byłem – i w sumie nadal jestem – człowiekiem renesansu. Pogodziłem się z tym i czerpię z tych doświadczeń bardzo dużo.

Gorecki 1

Żyjemy w czasach, w których jest tak dużo możliwości, że siedzenie na tyłku i biadolenie, że nie ma pracy, to jakiś absurd. Szczególnie, gdy mieszka się w dużym mieście. Owszem, bezrobocie, kwestie dziedziczenia biedy i kapitału intelektualnego to dość skomplikowane kwestie i nie chciałbym ich upraszczać, ale jeśli ktoś jest na tyle świadomy, że o tym czyta i o tym myśli, to czas się rozejrzeć. Sporo zawodów i możliwości, które istnieją dzisiaj, nie istniało 5 lat temu i nie będzie istniało za 10 lat. Trzeba działać tu i teraz. Nie wiem, co przyniesie jutro.

 
Prowadzisz firmę ze swoim wspólnikiem. Sam mówisz, że Ty jesteś sercem, a On rozumem tego interesu. Działanie w zespole wymaga kompromisów. Jak sobie z tym radzicie?

Tak naprawdę jest nas trzech, ale nie chcę wchodzić w detale. Nie, te kompromisy to rzecz normalna. Ja uwielbiam pracować w zespole, bo każdy zna się na czymś innym, każdy też popełnia błędy i warto posłuchać innych. Nie wyobrażam sobie prowadzenia biznesu samemu. To znaczy wyobrażam i nie chcę do tego wracać. Ja mam często mnóstwo pomysłów, które wydają się świetne, ale Paweł mnie hamuje i na spokojnie kalkuluje. Mariusz za to patrzy, czy pomysły są technicznie możliwe do zrealizowania. Poza tym nie ograniczamy się tylko do nas. Liczy się cały zespół i ich zdanie też jest bardzo ważne.

 
Jak wygląda Wasz model biznesowy, czy mógłbyś sprecyzować Waszą grupę docelową? Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że to głównie branża. W jaki sposób docieracie do osób, które nie śledzą nowinek z branży, nie są bywalcami konferencji marketingowych itd.?

Gdybyśmy mieli utrzymywać się z branży, to byśmy dawno poszli z torbami. To o wiele większa grupa, w koszulkach chodzi mnóstwo ludzi. Zresztą to nie tylko koszulki – produkujemy ręczniki z haftem, kubki z nadrukiem, bluzy, kurtki i wiele innych rzeczy na konferencje i inne okazje.

Co do sklepu detalicznego, to nasz przeciętny klient ma dwadzieścia kilka lat i pochodzi naprawdę z różnorakich miasteczek w Polsce. Docieramy do niego tradycyjnie – mailingami, SEM, SEO i wszystkimi innymi twardymi narzędziami marketingowymi. Nie ma co przeceniać wielkości branży – to naprawdę bańka, w której żyjemy, a prawdziwa Polska, w której są duże liczby, jest gdzie indziej, nawet poza dużymi miastami!

 
Z tego, co piszesz na blogu, można wywnioskować, że jesteś ideałem męża – siedzisz w domu, zajmujesz się dzieciakami, gotujesz, co więcej jesteś współwłaścicielem świetnie prosperującej firmy. Powiedz, jak łączysz prowadzenie biznesu – który, wiadomo, pochłania bez reszty i jest takim kolejnym dzieckiem – i domu, opiekowania się dziećmi, tym bardziej, że najcenniejszym, co możemy dać maluchom, jest nasz czas i uwaga. Utrzymanie balansu pomiędzy pracą a rodziną jest bardzo trudne. Czy mógłbyś udzielić kilku dobrych rad dla właścicieli firm i nie tylko, którym trudno jest pogodzić te role?

Do ideału to mi daleko. A rada jest jedna:

Gorecki 2

Firma jest ważna, kasa jest ważna, ale nie przewinę życia dzieciaków i nie przeżyję z nimi jeszcze raz dzieciństwa. Co mi po zbudowaniu firmy, jeśli w momencie, gdy usiądę zadowolony w fotelu, okaże się, że dzieciaki już dorosły, nie mam z nimi żadnego kontaktu, bo wracałem z pracy po 20.00, nie przekazałem im żadnych wartości? Czy będę zadowolony z siebie? Zdecydowanie nie. Nienawidzę podejścia „teraz pracuję, żeby mieć potem”. Życie jest tu i teraz, a nie potem. Nie na emeryturze. Teraz.

Work–life balance to bardzo ważna sprawa, a my w tym naszym pędzie wolności po 1989 roku zapomnieliśmy o tym. Wyrastają już pierwsze pokolenia dzieciaków wychowanych praktycznie bez rodziców i, prawdę mówiąc, do końca mi się to nie podoba, ale to temat na zupełnie inną dyskusję…

Dziękuję za rozmowę.
 

Dodaj komentarz