Wywiady i inspiracje

Jak zbudować zespół marzeń? Wywiad ze Stephanem Antigą

Stephane Antiga, trener Mistrzów Świata w Siatkówce Mężczyzn
foto. archiwum własne S. Antiqa
609wyświetleń

TEMAT Z OKŁADKI

Stephane Antiga, trener Mistrzów Świata w Siatkówce Mężczyzn
fot. Archiwum własne S. Antiqi

Jak buduje i motywuje się zespół, aby osiągał zamierzone efekty? O kluczowych czynnikach sukcesu sporo może powiedzieć trener obecnych Mistrzów Świata w siatkówce – Stephane Antiga. Jego wybór na selekcjonera kadry narodowej wszystkich zadziwił, ale metody trenerskie, których się drobiazgowo trzymał, doprowadziły nasz zespół na światowe podium.

Zainspiruj się wskazówkami, dzięki którym Twój zespół ma szansę na osiągnięcie najlepszych wyników, jeśli tylko odpowiednio nim pokierujesz. Gotowy na dawkę wiedzy od człowieka, który zbudował najlepszą drużynę na świecie i zaserwował Polakom najgorętsze emocje sportowe w zeszłym roku?

 
Gdy ktoś słyszy nazwisko Antiga, jego myśli najprawdopodobniej kierują się do tematu budowy zespołu. Niecodziennie bowiem udaje się zbudować drużynę, która zdobywa Mistrzostwo Świata. Tobie ta sztuka się udała. Zacznijmy zatem naszą rozmowę od samego początku. Co było dla Ciebie najważniejsze, gdy objąłeś posadę selekcjonera polskiej kadry narodowej?
Bez dwóch zdań dobór współpracowników. Musieli oni dawać pewność, że są najodpowiedniejsi na dane stanowisko. Ważna była też kwestia ich akceptacji przez resztę drużyny. Rozpocząłem od wyboru swojego asystenta, Philippe Blaina, na stanowisko drugiego trenera. Był moim trenerem przez 10 lat, znałem oraz ceniłem jego metody trenerskie. Poza tym miał doświadczenie w trenowaniu kadry narodowej, którego mi brakowało.
Od początku miałem też wizję drużyny. Drużyny jako całości. Chciałem stworzyć zespół działający jak jeden organizm. Siatkówka jest grą zespołową, by wygrywać mecze nie wystarczy jeden zawodnik, podobnie zresztą jak w świecie biznesu.

fot. Archiwum własne S. Antiqi
fot. Archiwum własne S. Antiqi

Jak poradziłeś sobie z sytuacją, w której z dnia na dzień, z kolegi z boiska dla większości zawodników, stałeś się trenerem?
Faktycznie nie jest to zadanie proste. Przebudowanie relacji z koleżeńskich na kierownicze wymaga czasu. Zdobycie szacunku i zaufania współpracowników to pierwszy, ale też nie ostatni krok w drodze do budowania zespołu marzeń. Potrzebne jest wsparcie i wiara całej drużyny we wspólny sukces. Zwłaszcza wtedy, gdy Twoje pomysły i koncepcje są nowe i niestandardowe. W tego typu relacjach ważny jest obiektywizm i to, by każdego traktować jednakowo i wyłącznie w oparciu o umiejętności i aktualną formę, dlatego podczas wyboru zawodników do reprezentacji nie kierowałem się popularnością danych graczy. W wielu przypadkach wcześniejsza znajomość umiejętności graczy, pomogła mi w decyzji selekcjonerskiej. Patrząc w przeszłość, mogę powiedzieć, że to co wydawało się być moją słabością, stało się moją silną stroną.
Zakładam, że każdy dziennikarz w tym kraju zdążył już zadać Ci pytanie dotyczące metod Twojej pracy. Tych metod, które doprowadziły Ciebie i Twój zespół na sam szczyt. Czy jest jeszcze coś w tej historii, co nie zostało powiedziane?
Prawda jest mało atrakcyjna, bo nie ma tu żadnych magicznych sztuczek. Wszystko sprowadza się do treningów. Po każdym z nich następowała analiza indywidualnych statystyk każdego gracza. To dawało przekonanie o słuszności i obiektywizmie podejmowanych decyzji. Sporym wyzwaniem było też utrzymywanie ciągłej motywacji u graczy, którzy nie znajdowali miejsca w pierwszej szóstce. Tutaj zderzenie ambicji z zastaną rzeczywistością mogło wywoływać frustrację i rozczarowanie. Zależało mi na tym, aby każdy z nich rozumiał moje decyzje i swoją rolę w drużynie.
foto. archiwum własne S. Antiqa
fot. Archiwum własne S. Antiqi

Sukces zaczyna się w głowie. Dotyczy to zarówno sportu jak i biznesu. W obu dziedzinach jednym z kluczowych czynników sukcesu jest umiejętność radzenia sobie ze stresem. Czy są jakieś metody zarządzania stresem, które stosujesz i polecasz?
Rzeczywiście stres i presja podczas imprez takich jak Mistrzostwa Świata są ogromne, zwłaszcza gdy grasz u siebie przed swoimi kibicami. Dla niektórych cała ta atmosfera jest czynnikiem motywującym, ale nie każdy jest sobie w stanie z nią poradzić. Zarządzanie stresem podczas imprezy takiej rangi wymagało specjalnego mentalnego przygotowania się do niej. Wraz z Philippe Blainem przeprowadzaliśmy dużo indywidualnych rozmów z każdym zawodnikiem. Dzięki temu poznawałem dokładne odczucia każdego gracza. Nie poruszaliśmy też tematu błędów pojedynczych osób na forum całego zespołu, wszystkie problemy rozwiązywaliśmy sam na sam z zawodnikiem. Przyznam szczerze, że podczas wspólnych rozmów nie używaliśmy słów „ćwierćfinał” czy „finał” tylko określaliśmy je jako „mecz nr 5”, „mecz nr 12”, aby nie wytwarzać dodatkowej presji i nie stresować się jeszcze bardziej. Przed samym finałem powtarzałem chłopakom, żeby traktowali go po prostu jak kolejne spotkanie. Żeby nie myśleli, że to pojedynek, którego stawką jest złoty medal MŚ.
Więc nie było żadnych specjalnych metod motywacji przed samym finałem?
Nie było to potrzebne. Przynajmniej w przypadku podstawowej szóstki. Naszą uwagę mogliśmy skupić na tych, którzy grali mniej. Chodziło o tym, by nigdzie nie zostawić furtki, poprzez którą do drużyny mogłaby dostać się zła atmosfera. Nie można było dopuścić do sytuacji, gdy ktoś zaczynał narzekać, krytykować czy wyrażał niezadowolenie w obecności innych zawodników. Takie zachowanie było nieakceptowane, i bardzo staraliśmy się tego unikać poprzez indywidualne podejście do każdego zawodnika i zrozumienie jego potrzeb.
foto. archiwum własne S. Antiqa
fot. Archiwum własne S. Antiqi

Jakie są najczęstsze pułapki, które przydarzają się, gdy zarządzasz drużyną podczas takiego turnieju jak Mistrzostwa Świata, gdy emocje zmieniają się jak w kalejdoskopie? Czego należy unikać, na co zwrócić szczególną uwagę?
Przytoczę jedną historię, która mi się przydarzyła. Było to podczas finałowego meczu z Brazylią. W pierwszym secie przegraliśmy 25:18. Przyznam szczerze, że Brazylia zaskoczyła mnie zmianą swojej taktyki, której się nie spodziewałem. Jestem fanatykiem statystyk i przygotowywałem zespół do opracowanego scenariusza według dokładnej analizy wcześniejszej gry przeciwników. Po pierwszym secie musieliśmy się dostosować do zmiany zastosowanej przez Brazylijczyków. W bardzo krótkim czasie zmieniliśmy naszą taktykę. Brazylia rozpoczęła od bardzo mocnego bloku, zatem pierwszą zmianą w naszym zespole była zmiana sposobu ataku. Podziwiam chłopaków za to, że tak szybko potrafili się dopasować do nowych reguł gry. Bez tej umiejętności adaptacji do zmian nie osiągnęlibyśmy sukcesu i prawdopodobnie nie wygralibyśmy 3:1. Sam również podjąłem wówczas wiele ryzykownych decyzji, które zaowocowały – czasami warto posłuchać własnej intuicji.
Jak zbudować atmosferę i ducha drużynowego, tak by jednocześnie nie zgubić entuzjazmu i motywacji?
Aby zachować motywację przez cały czas, trzeba nadać rolę każdej osobie z drużyny, aby każdy dobrze znał swoją misję i wartość, jaką wnosi do zespołu. Oczywiście zwycięstwa podnoszą motywację, ale zdarzają się i przegrane. Wówczas cały czas trzeba mieć na baczeniu, aby nikt nie psuł atmosfery w zespole krytykowaniem czy narzekaniem. Jeśli ktoś ma takie negatywne odczucia, to oznacza, że nie jest wystarczająco zmotywowany i trzeba mu poświęcić więcej indywidualnego czasu.
Moim sposobem na zachowanie dobrej atmosfery w zespole była równowaga pomiędzy czasem przeznaczonym na treningi a czasem wolnym, dedykowanym rodzinie i najbliższym. Prawdopodobnie przez to nie trenowaliśmy tak dużo, jak inne zespoły, ale nie dopuściliśmy też do zbytniego zmęczenia zawodników. W najcięższym okresie treningów – przed finałami – wielu zawodnikom towarzyszyły rodziny. Czas poza krajem pozwolił też odetchnąć i w spokoju pracować nad formą. Wiedziałem, że nasza drużyna jest przygotowana taktycznie i technicznie do Mistrzostw. Jednak odpowiednie przygotowanie mentalne osiągaliśmy właśnie przez wspólnie spędzany czas, nie tylko na ciągłych treningach.
Czy masz jakieś wskazówki dla przedsiębiorców w kwestii budowania ich własnych zespołów, które będą zdolne odnosić sukcesy?
Jest wiele rzeczy, o których trzeba pamiętać. Ważna jest umiejętność bycia realistą oraz zachowania zimnej krwi. Warto też zawsze wierzyć w sukces. Uważam, że nie trzeba być najlepszym we wszystkim. W naszym przypadku wielokrotnie na wygranej zaważyły detale. Przekonałem się, że nie ma jednej drogi do zwycięstwa i każdy – nawet najmniejszy – szczegół może zaważyć o końcowym sukcesie.
Stephane Antiga. trener Mistrzów Świata w Siatkówce Mężczyzn
fot. Archiwum własne S. Antiqi

W ciągu tego roku czeka na Ciebie wiele nowych wyzwań. Przede wszystkim od początku musisz zbudować swoją drużynę marzeń, tym razem bez takich gwiazd, jak Wlazły, Winiarski, Zagumny czy Ignaczak. Planujesz nową strategię, czy zamierzasz skorzystać ze sprawdzonych już metod?
Wiedziałem, że to ostatni rok Wlazłego i prawdopodobnie kilku innych zawodników. W każdym środowisku, sportowym czy biznesowym, istnieje ryzyko rozpadu zespołu. Jednak nie przejmowałbym się tym. Jeśli chodzi o ten rok, to wierzę w naszych siatkarzy. Przez ostatnie rozgrywki odkryliśmy kilka nowych talentów. Mamy wielu dobrych zawodników i możemy nadal grać bardzo dobrze. Wystarczy w to uwierzyć i solidnie się przygotować do kolejnych zawodów. Zdaję sobie sprawę, że poprzeczka została postawiona jeszcze wyżej, presja wzrasta, ale za to czekają nas bardzo emocjonujące chwile.
To, co się zmieni w tym roku, to na pewno inaczej będziemy przygotowywać się do gry. Zmienię taktyki trenerskie, jednak nie zamierzam zmieniać swojej filozofii. Będziemy tworzyć całkowicie nową grupę – nowi zawodnicy, to nowe charaktery, ale też nowe możliwości. To, co się powtórzymy, to starania, aby tak dopasować do siebie zawodników, by stworzyli ponownie zgraną drużynę. W poprzednim sezonie znalazłem „złoty środek”, zatem wierzę, że w tym roku ponownie mi się to uda. Jednak nie mogę polegać na tych samych metodach, nawet jeśli przyniosły one złoty medal.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
 

1 Komentarz

Dodaj komentarz