ABC biznesu

9 sposobów, aby wkurzyć grafika

768wyświetleń

fota28Jesteś właścicielem firmy lub osobą pracującą w dziale marketingu i szukasz osoby, która zaprojektuje Ci logo, bądź nowe materiały firmowe. Znajdujesz odpowiednią osobę i zaczynasz współpracę. Wszystko przebiega fajnie, aż tu nagle grafik wyładowuje na Tobie swoje emocje, bądź żąda podwyżki za swoją pracę mimo, że nie było tego w umowie…
Ups.. chyba go czymś wkurzyłeś. Może zrobiłeś jedną z 9 rzeczy poniżej, które go zdenerwowały.
Pamiętaj, że grafik to ciężko pracująca osoba, tak samo jak Ty. Projektowanie też bywa trudne. Zwłaszcza, gdy ma się do czynienia z niezdecydowanym klientem, albo takim który nie szanuje jego pracy.
Zobacz jak możesz wkurzyć swojego grafika:
1) Pytasz go, czy może coś zaprojektować “na próbę”
Czyli innymi słowy, chcesz, żeby zrobił projekt zupełnie “za friko”. Zapłacisz mu, jak się spodoba. A jeśli nie, no to cóż.. poszukasz innego. To nie fair!
Pamiętaj, że każdy grafik czy agencja reklamowa pracuje przez długi czas na zdobycie Twojego zaufania. Budują portfolio, które pokazuje z kim współpracowali i co zrobili. Jeśli grafik, któremu wysyłasz zapytanie, ma już portfolio na swojej stronie, to znaczy, że coś Ci się spodobało skoro do niego piszesz.
Portfolio ma za zadanie wzbudzić Twoje zaufanie i sprawić byś uwierzył, że skoro zrobił już tyle dobrych rzeczy, to dla Ciebie też zrobi coś bombowego. Poczytaj referencje i obejrzyj prace – jeśli się chcesz skontaktować, to rób to z powagą i pamiętaj, że ktoś, kto ma już solidne portfolio, nie weźmie Cię na poważnie, kiedy poprosisz o zrobienie czegoś na “próbę”.
2) Nie możesz się zdecydować, co do wyglądu projektu
Mówisz mu, żeby zmienił kolor czerwony na niebieski, potem niebieski na zielony, a w rezultacie stwierdzasz, że jednak czerwony był najlepszy. Grafik dostaje już przez Ciebie nerwicy. Fakt, że zmiana kolorów nie zajmuje dużo czasu, ale co, jeśli jest to coś więcej np. gdy nowy kolor nie pasuje do zaakceptowanego przez Ciebie symbolu? Teraz trzeba będzie wymyślić coś zupełnie nowego, co zabierze mnóstwo czasu.
Postaw się na jego miejscu – właśnie teraz zaczyna Cię nienawidzić.
Lepiej powiedz mu przed rozpoczęciem projektu jakie kolory/czcionki/kształty Ci się podobają, aby uniknąć bólu głowy u obu stron. Pamiętaj też, że grafik również sam powinien dostarczyć Ci zestaw bardzo ważnych pytań (tzw. brief projektowy), które pomogą uniknąć późniejszych nieprzyjemności i poprowadzą projekt tam, gdzie rzeczywiście chcesz. Poświęć trochę czasu i spotkaj się z nim, aby dokładnie, krok po kroku omówić szczegóły projektu i zaoszczędzić sobie dodatkowych kosztów w przyszłości.
3) Nie odbierasz telefonów, a projekt ma być zrobiony szybko
Śpieszy Ci się i dajesz grafikowi określony termin na wykonanie projektu, a potem nagle udajesz zajętego i nie odbierasz jego maili czy telefonów. Bądź poważny! Twój grafik musi widzieć, że Ty również angażujesz się w projekt.
Kiedy będzie chciał Cię o coś zapytać, albo pokazać Ci wstępny projekt do akceptacji, musi wiedzieć, że jesteś dla niego dostępny.
Projekt końcowy i to, jak będzie firma postrzegana po zmianach, zależy nie tylko od grafika, ale od Ciebie. Dajesz grafikowi 3 dni, a następnego dnia jedziesz na urlop ze swoją żoną i wyłączasz telefon. Trzeciego dnia pytasz go, czy zrobione. A on mówi, że nie, bo stwierdził, że skoro Ty go zignorowałeś, to on też nie będzie się przejmował. Jak się teraz czujesz?
Jeśli musisz wyjechać, zabierz ze sobą laptop, albo nie wyłączaj telefonu – wierz mi, że tak będzie dla Ciebie lepiej. Dzięki temu projekt będzie znacznie lepszy i zapracuje na siebie później.
4) Decyzję podejmuje jeszcze szef/żona/mąż/ciocia..
Dostajesz wstępny projekt od grafika i mówisz mu że Tobie się podoba, ale musisz jeszcze zapytać szefa lub żony. Pamiętaj, że ulubionym kolorem Twojego szefa może być zielony, a Twojej żony czerwony. Jak chcesz ich oboje pogodzić? Właśnie dlatego za akceptację projektu powinna odpowiadać wyłącznie jedna osoba!
Gusta ludzi różnią się diametralnie i zawsze będą inne opinie na dany temat. Grafik znowu się wkurzy. Będzie wykonywał niezliczoną ilość poprawek i poświęci znacznie więcej czasu na projekt, niż było to ustalone. Zniechęci się do Ciebie i w efekcie zrobi wszystko tak, aby jak najszybciej się Ciebie pozbyć. To może się przełożyć na jakość Twojego projektu.
Jeśli jesteś szefem firmy, wyznacz jedną osobę odpowiedzialną za kontakt z grafikiem i nie wtrącaj się do tego, zaś jeśli uważasz, że możesz mieć jakieś uwagi od siebie, to sam świadomie rozmawiaj z grafikiem i nawet nie wspominaj o projekcie swojej żonie!
5) Prosisz o 2 projekty w cenie 1
Zlecasz grafikowi logo, ale nie możesz się zdecydować, czy Ci się podoba i każesz mu zaprojektować wizytówkę, żeby zobaczyć czy logo na niej będzie ładnie wyglądać. Oj.. znów sprawiasz, że Twój grafik ma ochotę popełnić samobójstwo! Trzymaj się jednej rzeczy, a będzie dobrze!
Twój grafik powinien być skupiony na jednym projekcie w tej chwili – uwierz, że wtedy wyjdzie znacznie lepiej! Wyobraź sobie, że on przedstawia Ci dwa szkice logo, a potem zmuszony przez Ciebie, zaczyna kombinować z wizytówkami, kiedy tak naprawdę nie wie czy któreś logo jakoś szczególnie Ci się podoba. I w rezultacie wychodzi na to, że poświęca swój czas i energię na kombinacje z wizytówkami, co przełoży się na jakość logo – lepiej niech dopracuje logo tak, aby było „cud, miód i orzeszki” – wtedy wszyscy będą zadowoleni.
A jeśli chcesz wizytówki – potraktuj to jako projekt nr 2 i zapłać mu, jak za nowe zlecenie! Przypuszczam, że Tobie też szkoda byłoby czasu i pieniędzy, gdyby ktoś chciał Cię wkręcić w wykonanie czegoś w ramach promocji “2 w 1″.
6) Akceptujesz projekt po czym stwierdzasz, że jednak wolisz wcześniejszą wersję
Pomyśl jakby to było, gdybyś zlecił grafikowi zrobienie projektu ulotki wraz z drukiem. Akceptujesz projekt, dajesz mu sygnał, że można drukować, a potem stwierdzasz, że jednak wcześniejszy projekt był lepszy. Co, jeśli wcześniejszy projekt został przez grafika skasowany? Przecież powiedziałeś wcześniej, że Ci się nie podoba, po co więc miał sobie zaśmiecać komputer. Albo.. co gorsza, co jeśli projekt już się drukuje w drukarni ?? Poniesiesz dodatkowe koszty spowodowane Twoim niezdecydowaniem?
Lepiej się dobrze zastanów i przemyśl wszystkie za i przeciw, zanim napiszesz grafikowi, że projekt jest ok.
7) Mówisz, że sam zrobiłbyś to lepiej
Czegoś tu nie rozumiem. Umawiasz się z grafikiem, podpisujesz umowę – oznacza to, że potrzebujesz jego pomocy i mu ufasz. Widziałeś jego prace i wiesz, że jest odpowiednią osobą do tego zadania. Nawet jeśli sam miałeś do czynienia z Photoshopem lub Corelem, to sam fakt, że przychodzisz z zapytaniem do grafika świadczy o tym, że albo nie masz wystarczającej wiedzy, aby zrobić to samemu, albo po prostu nie masz czasu. Nie próbuj więc grać cwaniaka i wmawiać grafikowi, że zrobiłbyś to lepiej, bo to nieprawda.
Twój grafik ma więcej wiedzy od Ciebie i zrobi to lepiej, więc daj mu pole do popisu. Jeśli widziałeś jego portfolio i referencje, to uwierz, że zrobi to dobrze.
8) Próbujesz mu wmówić, że to się robi “w 5 minut”
Jeszcze mu powiedz, że mu nie zapłacisz tyle, na ile zasługuje, bo przecież “to tylko kilka kliknięć”… W tym momencie stajesz się jego najgorszym klientem.
A teraz Ci powiem, że zaprojektowanie np. dobrego loga, które posłuży firmie wiele lat i wzbudzi zazdrość u konkurencji oraz spowoduje, że Twoi klienci będą je szybko zapamiętywać, wymaga wiele wysiłku i wiedzy na temat budowania marki, marketingu, a także zdolności plastycznych i specjalistycznej wiedzy o kolorach. Często trzeba poświęcić wiele godzin na poszukiwanie informacji o Twojej firmie, o Twojej konkurencji, na analizę grupy docelowej, a wreszcie na szkicowanie ołówkiem na kartce, przeniesienie tego do programu graficznego i dobranie odpowiednich czcionek czy kolorów.
Tak więc, drogi kliencie, nawet niech Ci do głowy nie przyjdzie, że coś co ma pomóc Ci rozwinąć Twoją firmę i wzmocnić jej wizerunek, zajmie komuś 2 minuty roboty. Projekt zrobiony w tak krótkim czasie nie zwróci nawet uwagi Twojej żony!
9) Sam przygotowujesz projekt, aby było taniej
Jeśli wysyłasz grafikowi projekt lub logo w dokumencie Worda, albo Excela czy w formie prezentacji Power Point i oczekujesz, że Twój grafik to wyśle prosto do drukarni, jesteś głęboko w błędzie. Żaden z powyższych formatów nie nadaje się do druku. Mało tego, przyprawisz grafika o gorączkę, bo będzie musiał po Tobie poprawiać projekt, co czasem może mu zając znacznie dłużej niż zrobienie nowego projektu od zera. Policzy sobie też odpowiednio więcej pieniędzy.
Weź pod uwagę, że są specjalne wymogi do druku odnośnie ustawienia rozdzielczości, formatu, kolorów czy spadów. Jeśli nie wiesz co to jest spad to znak, że powinieneś zlecić projekt w całości grafikowi.
A czy Ty, drogi czytelniku, masz jakiś pomysł na inny sposób, aby zdenerwować grafika? Może masz jakieś myśli związane z punktami wyżej, albo się z czymś nie zgadzasz ? Czekam na Twoją opinię.

27 komentarzy

  1. Ten artykuł choć dotyczy współpracy z grafikiem bardzo przypomina mi moje problemy z klientami jako programista. Niestety klienci rzadko zdają sobie sprawę z tego, że zmiana wcześniej ustalonych funkcji programu to często praca na nowo. Im większy projekt tym większy problem. Klient najchętniej chciałby aby zrobić program a on potem będzie sobie go zmieniał podwajając ilość naszej pracy. Dlatego ja teraz wybieram tylko przygotowanych klientów, którzy mają dokładnie spisaną funkcjonalność programu lub nawet dokumentację funkcji albo biorę dodatkową kasę za przygotowanie takiej dokumentacji.

  2. @Paweł: dokładnie. Na dobrą sprawę, to da się to przenieść na wszystkie dziedziny, które wymagają jakiejkolwiek specjalistycznej wiedzy. Niektórzy po prostu nie są w stanie/nie chcą zaakceptować tego faktu…

  3. Tak jak Paweł mam ten sam problem jako programistka. Klienci często w trakcie zmieniali koncepcje i ciężko było wytłumaczyć, że na to potrzeba dużo więcej pracy niż to było ustalone na początku. Obecnie podpisuję Umowę w której jest dokładna specyfikacja, gdy klient zmienia koncepcję w trakcie prac mówię mu, że dopiero po zakończeniu prac możemy ustalić zmiany i wycenić na nowo lub podpisujemy aneks z wyceną do Umowy jeśli klient chce je wprowadzić jak najszybciej. Myślę, że jest to najlepszy sposób by uniknąć niepotrzebnych kłótni i frustracji po obu stronach.

  4. Graficy to banda [tekst niecenzuralny]. Prawda jest taka, że graficy są nieterminowi, nie czytają briefu, a później mają pretensje i sami nie wiedzą ile powiedzieć za projekt. Jak jeden projekt im się uda, to następny robią po najniższej linii oporu – kopiując całą koncepcję z projektu wcześniejszego i zmieniając położenie lub tylko captiony.
    Uważają się za nie wiadomo jakich artystów, a projekty które prezentują sami od siebie zżynają. Zero jakiejkolwiek inwencji. Nie potrafią poświęcić na projekt uczciwie kilku godzin pracy za stawkę na którą ludzie pracują nierzadko cały miesiąc.

  5. Nie zgodzę się z “pracodawca” współpracuję z grafikami i wszystko zależy od ludzi jeśli trafiłeś źle to musisz wiedzieć że są też normali luszie i uczciwi. Pewnie pisałeś ten tekst pod wpływem emocji na przykładzie konkretnego przypadku – szkoda.
    Nasi graficy są bardzo dobrzy wim bo płacę i wymagam. Sam fakt euro plakatu , który wygrała dziwczyna z Polski. Mamy wielu wybitnych ludzi w tej branży.

  6. Artykuł napisany przez Panią Monikę jest całą prawdą obnażoną o pracy grafika i jego relacjach z klientem czy pracodawcą. Mogliby go sobie klienci i pracodawcy wziąć do serca 😉

  7. o rany… ‘pracodawca’ jest trollem… a juz myslalem, ze tutaj takich nie ma. a co do tekstu – faktycznie, przedstawione sytuacje sa jednymi z najbardziej irytujacych zachowan klientow. niestety przeklada sie to rowniez na mnostwo innych dziedzin, nie koniecznie zwiazanych z designem czy IT

  8. 😀 Bardzo trafiony artykuł. Moje gratulacje. Zapisuje w zakładkach i postaram się podlinkować w zestawieniu najlepszych artykułów odnośnie grafiki komputerowej.

  9. 10. Załatwianie grafika na hura – mówienie jakie to pilne, po czym zwlekanie z dostarczeniem mu materiałów.
    Grafik odkłada inne rzeczy, albo organizuje sobie czas, żeby poświęcić się temu zleceniu, po czym się okazuje, że zleceniodawca zbiera materiały.

  10. Mnie strasznie irytowały sytuacje w których mój przełożony, który kompletnie nie znał się na rzeczy, odrzucał moje projekty przed wysłaniem ich do swojego klienta.
    W jednej z takich sytuacji powiedziałem weto, że się nie zgadzam i żeby te (odrzucone) projekty również wysłać. Efekty był taki, że klient zachwycił się projektem od razu odrzuconym przez pracodawcę.

  11. Najbardziej denerwuje mnie kiedy klient przy pierwszym kontakcie chwali się jaką to wielką firmę reprezentuje, że są po prostu liderem na rynku, podaje nazwy zwanych firm, z którymi konkuruje i w ogóle projektowanie dla niego to dla Ciebie zaszczyt, jego logo w Twoim portfolio to prestiż itd itd… Po czym robi wielkie oczy jak podajesz mu cenę, bo na logo przeznaczył 300zł i uważa, że to i tak o wiele za dużo.

  12. pracodawcy uważają, że grafik powinien sie cieszyć, że ma zlecenie i ich dobra wola jeżeli chcą zapłacić, oczywiście jak najmniej, bo co to za praca, każdy może projektować

  13. a każdy mundrala uważa, że ze szwagrem na Korelu zrobią lepiej,
    szczególnie logo wypełnione wzorkiem i ful kolor z gradientami.
    nie tylko klienci myślą, że wystarczy znać programy.
    pracując w agencji reklamowej mozna trafić na menagera,
    który usiadzie koło ciebie i sam “zaprojektuje” a ty tylko
    będziesz klikał w photoshopie co trzeba
    trzeba być z kamienia żeby podołać tej robocie!

  14. Grafik też człowiek, należy mu wg mnie ułatwiać zadanie. Najgorsi sa klienci, ktorym się albo dużo wydaje, albo sami wiedzą lepiej mimo, że dają zlecenie fachowcom

  15. Zazwyczaj jest tak, ze zlecając pracę komukolwiek wydaje się nam, że ten ktoś będzie się zajmować tylko naszym projektem. A rzeczywistość czasem jest inna, gdyż grafik obsluguje jednocześnie kilku klientów a w dodatku jeszcze szuka nowych zlecen. Wydaje się, że kluczem do dobrej wspolpracy jest spotkanie na poczatku i jasne określenie jej zasad.

  16. Myślę, że powodów na denerwowanie grafików jest sporo – każdy zlecający grafikowi pracę ma często w myślach oczekiwany efekt, tylko nie umie opisać tego efektu słowami. Stąd też po przygotowaniu projektów zleceniodawca często nie jest do końca zadowolony z efekt- wyobraził go sobie przecież inaczej… a to, że nie umiał wyartykułować swoich potrzeb to inna sprawa…

  17. “Zajmie Ci to tylko 5 minut”-to chyba powszechne w kazdej pracy;) A za artykul daje plus-bardzo ciekawy:) Zmieniajac temat, na stronie antyweb jest fajny konkurs-na najlepsza polska infografika w Internecie. Warto zaglosowac i w ogole obejrzec te prace! Moj glos ma 6!:)

  18. Nie jestem grafikiem, ale odnoszę wrażenie, że wystarczy zmienić grafika na programistę i parę szczegółów roboty…
    No i jest moje życie zawodowe jak znalazł 🙂
    Np. ostatnio – projekt, pełne założenia, instytucja poważna… Wszystko gra i buczy, po czym nagle (rok minął!) okazuje się, że “wie pan, bo nie wspomnieliśmy wcześniej, ale przydałyby się załączniki”.
    No jasne, nie ma problemu, kosztuje to tyle a tyle…
    Kosztuje?! Wielka obraza.

  19. no fakt jak niektórzy zle traktują swojego podwykonawce, czesto bywa jak już koledzy powiedzieli że klienci sami nie wiedzą czego chcą – wtedy rece opadają… ale Najważniejsze nie poddawać sie tylko motywować do dalszej pracy by doradzić jak najlepiej niezdecydowanemu klientowi 🙂

  20. ..tak, a mi ten artykuł podrzuciła znajoma graficzka 😉
    ale… sama mnie rozpuściła. Zamiast dwóch projektów, daje mi np. cztery do wyboru. człowiek może zgłupieć, kiedy i to ci się podoba i tamto do ciebie przemawia.
    A co do akceptacji, to prawda. Ja się z nią kontaktuję, a projekty akceptuje…szef. Wiem, wiem… mnie tez to wkurza, bo gusty bywają rozbieżne

  21. Moje przykłady z życia grafika w średnio-małym mieście 🙂
    Najbardziej drażnią mnie kwestie ceny… zrobisz mniej więcej rozpoznanie w cenach w mieście i podajesz podobną, lub taką samą, proste.
    Człowiek tyra nie raz cały dzień, czasem i po 10 godzin przy projekcie np plakatu, ale jest on na wysokim poziomie, estetycznym i wizualnym. Na początku mojej przygody z grafiką za projekt brałem 50zł… niezaleznie od czasu pracy. Jak teraz patrzę na ceny jakie mają inni to jest to śmieszne!!! ba… KPINA!! a co na to zleceniodawcy?
    “ILE!!!! 50zł za klikanie myszką?”
    Ostatnio, siedziałem przy projekcie katalogu 2 tygodnie NON STOP od 9 do 17 tylko i wyłącznie telefony od 1 firmy, bo Pani kierownik się podoba ale szefowej nie pasuje… jak szefowej pasowało to Pani kierownik się nie widziało… 2 tygodnie!!
    Po pierwsze… niektórzy zleceniodawcy myślą że firma reklamowa jest tylko dla nich i tyle. Policzyłem jej 50zł od strony… to mnie wyśmiała (to były początki mojej firmy, nie miałem rozeznania, dziś bym ją wyśmiał ja). Policzyłem jej za całość 900zł… a jak się rozeznałem w cenach powinno być 2300zł najmniej lekką ręką. A ona i tak psioczyła zę drogo.
    Jak słyszę “kolega zrobi mi taniej” to mam ochote gościa sprać, to po ch… tu przyłazisz skoro masz SUPER GRAFIKA kolegę co zrobi to za flaszkę?
    Zauważyłem tendencję ludzi do dziwnego myślenia….
    Mianowicie:
    Przykładowo… mała reklama, wizytówka. Druk + projekt = około 150-170zł. Klient wielce zdzwiony że TAK DROGO! i zachowuje się conajmniej jakbym ja “na czysto” na tym zleceniu miał z 20 tyś zł lekka ręką.
    LUDZIE!! jak chcecie g.. za 20zł to możecie iść do studencika co wam to zrobi za flaszkę i będzie to wyglądac jak g…
    To tak jakbyście mieli firmę np budowlaną, postawili dom i chcieli np 100 tyś zł, a klient wam powiedział “ile? przecież to tylko układanie pustaków”.
    Co byście czuli?
    Nie docenianie grafików to błąd, to nie jest tylko “siedzenie przy kompie, czym tu się męczyć”.
    A już nabardziej drażni mnie jak ktoś zamawia np reklamę świetlną, mówię mu cenę. Taką reklamę stawia sie na lata, nie na tydzień. Robi się ją raz i tyle. Powiem cenę a klient wywala gały z zdziwienia, czemu tak drogo…
    Zauważyłem że w takich mniejszych miastach to najlepiej zrobić za free, przywieźć do domu, pocałować w d klienta że wogóle był łaskaw zamówić i jeszcze dać coś gratis.
    Znam to… zrobi człowiek 2 projekty a klient.. ja tylko płace za 1, lub tak jak w przypadku katalogu opisanego wyżej… “to za poprawki się płaci?” nie kurde, za darmo siedzę 2 tygodnie.

  22. Nie zgadzam się z punktem 2.
    Jestem projektantem, architektem i uważam , że klient ma wręcz prawo sprawdzić kilka opcji kolorystycznych projektu, rozważyć kształty czy to czcionek, czy czegokolwiek innego i mieć czas na podjęcie decyzji. Jeśli po tym czasie wróci do opcji pierwszej, TO CO Z TEGO ?? Takie jego prawo, a dla mnie jest to sygnał pozytywny, że na pewno będzie zadowolony ze swojego wyboru i nie pozostanie mu niedosyt, że nie sprawdził innej opcji. Jak już ktoś w powyższych komentarzach wspomniał, to klient będzie mieszkał w tym domu, lub to na JEGO wizytówce będzie logo. To przede wszystkim klient ma się dobrze czuć z projektem/produktem końcowym , a nie ja.
    Należy tylko z umiarem proponować ilość propozycji, ustalić, że w zakresie jednej ceny otrzyma np. dwie, a kolejne będą kosztowały czas dodatkowej pracy. Jeśli klient ma trudność z podjęciem decyzji to ja jako projektant jestem od tego, by tą właściwą mu podsunąć i odpowiednio wybór uzasadnić tak, aby klient był zadowolony i w pełni przekonany, że decyzja jest słuszna.
    Jeśli chodzi o kształtowanie się wymagań podczas projektu, to uważam, iż wynika to z tego, że klient na początku projektu zderza się z zupełnie obcą mu tematyką, a w trakcie współpracy jego świadomość się kształtuje, zaczyna dostrzegać różnice, zaczyna świadomie określać swoje potrzeby. Często trudno mu to zrobić na samym początku, bo często jest źle prowadzony przez projektanta. Nie wystarczy poprosić o brief ( bo z taką suchą prośbą lub zdawkowym wyjaśnieniem sama się wielokrotnie spotykałam), należy wyjaśnić czym jest brief i najważniejsze jak go skonstruować, by był skuteczny. To tak w największym możliwym skrócie na ten temat.
    Pamiętajmy, że to, co dla nas jest oczywiste, dla klienta wcale być nie musi i zamiast się wkurzać, lepiej po prostu klienta lekko wyedukować czy poprowadzić. Na pewno nam się to zwróci. W każdym razie w moim przypadku zawsze działa. 🙂
    Z pozostałymi punktami się zgadzam, choć uważam nadal, że nie ma co się wkurzać, tylko prowadzić odpowiedni dialog z klientem i go zwyczajnie edukować. Po jakimś czasie, tak jak to ma miejsce w innych częściach świata, klienci dojrzeją i finał.
    Pozdrawiam

  23. Dodam tylko, że może zamiast biadolić nad swoim ciężkim losem projektanta, nad niedocenianą pracą (choć wiem, że to czasem boli), nad paskudnością klientów i zamiast przyklaskiwać sobie solidarnie na kolejnych forach karmiąc “designerskie ego” ;), lepiej zrozumieć samemu, że nie każdy wszystko musi wiedzieć i rozumieć. Korony z głów nam nie spadną jeśli po raz kolejny poprawimy kolor.
    Uśmiechu duszy życzę wszystkim 🙂

Dodaj komentarz